Zwykle dość łatwo jest przekraczać granice stanu bez fanfar, ale na I-95 nie ma ucieczki przed przejściem granicznym między Północą i Karolina Południowa; okazja jest naznaczona prawdziwą fiestą jasnych kolorów, budynków z kampowego pastiszu z cegły, głupkowatych posągów, szalonych znaków i sombrero o wysokości 207 stóp, widocznego z daleka.
Witamy na południu granicy. W świecie tandetnych przydrożnych atrakcji ten gloryfikowany przystanek na odpoczynek może nie być najstarszy – słynny Wall Drug w Południowej Dakocie wyprzedza go o około 18 lat – ale z 350 akrami restauracji, sklepów z pamiątkami i neonowymi rzeźbami w formie wszystkich rodzaj zwierzęcia, z pewnością jest silnym rywalem dla najbardziej wybrednych.
Podobnie jak wiele takich lokali, South of the Border zaczęło się od małych. W 1949 roku założyciel SOB, Alan Schafer, założył South of the Border Beer Depot wzdłuż tego, co ostatecznie stało się korytarzem I-95, na południe od granicy z Karoliną Północną. Mająca zaledwie 18 na 36 stóp, jasnoróżowa trybuna przydrożna to niewiele, ale jej strategiczne położenie na obrzeżach ówczesnego jednego z wielu suchych hrabstw Karoliny Północnej sprawiało, że firma rozwijała się świetnie. W ciągu pięciu lat Schafer powiększył się o 10-osobową restaurację i 20-pokojowy motel.
Skromny sprzedawca piwa w końcu wyrósł na świat sam w sobie, rozszerzając się o mały park rozrywki i mini- pole golfowe, kemping dla kamperów i około 300 pokoi w motelach, centrum kongresowe, poczta, kaplica weselna i mała ochotnicza straż pożarna, a także wiele sklepów i restauracji. W 2010 roku park otworzył swoją najnowszą funkcję, Reptile Lagoon, która twierdzi, że jest największą wewnętrzną wystawą gadów w Stanach Zjednoczonych. Po całym terenie porozrzucane są częste podobieństwa do maskotki SOB Pedro, meksykańskiej karykatury, której nieskrępowany brak politycznej poprawności przypomina nam, że rzeczy były, no cóż, inne, gdy po raz pierwszy powstało South of the Border (pomimo starodawnego rasizmu nieodłącznie związanego z kreskówkowym temat, South of the Border był jednym z pierwszych przystanków odpoczynku na południe od Waszyngtonu, aby uniknąć segregacji i powitać afrykańsko-amerykańskich gości). I oczywiście, kto mógłby zapomnieć o tarasie widokowym w kształcie sombrero, gdzie goście mogą spacerować po brzegu, aby zobaczyć z lotu ptaka kilometry otaczającego lasu sosnowego, pól uprawnych i ponurej autostrady.
Na południe od granicy jest szczególnie znany z bombardowania podróżnych wzdłuż I-95 dziesiątkami krzykliwych, podziurawionych kalamburami billboardów. W okresie swojej świetności South of the Border szczyciło się ponad 250 takimi billboardami, z których większość zaprojektował sam pan Schafer, ciągnących się od Filadelfii aż po Daytona Beach na Florydzie, przyciągających podróżników w obu kierunkach. Nieubłagana kampania reklamowa została nieco zmniejszona w ostatnich latach, zmniejszając liczbę billboardów do marnej 175, obejmującej krajobraz od Wirginii po Gruzję.
Oprócz obszernych oznakowań, mekka turystów jest prawdopodobnie najbardziej znana za mnóstwo tanich, kiczowatych nowości. Zgodnie z artykułem opublikowanym przez St.Petersburg Times w 2001 roku, detaliczny aspekt South of the Border powstał na początku lat pięćdziesiątych XX wieku, kiedy Shafer kupił cały ekwipunek pluszowych słoni i niedźwiedzi od wędrownego sprzedawcy i osiągnął przyzwoity zysk w tydzień. Obecnie liczne sklepy z pamiątkami w South of the Border oferują szereg tanich zabawek, T-shirtów, kieliszków, kubków do kawy i wielu, wielu innych bibelotów. Podczas gdy niektóre sklepy specjalizują się w jednym rodzaju produktów (na przykład kapelusze na całym świecie), większość z nich jest uogólniona i ma mniej więcej te same zapasy, które pozostają praktycznie niezmienione z roku na rok. Fajerwerki są również popularnym zakupem, a wielu entuzjastów pirotechniki z pobliskich stanów zwabionych luźnymi przepisami dotyczącymi fajerwerków w Południowej Karolinie.