Rozpakowanie absurdalnej logiki przywłaszczenia kultury – i ile nas to będzie kosztowało

Pod koniec sierpnia 1968 roku młody kanadyjski autor tekstów o nazwisku Robbie Robertson siadał i angażował się w jeden z najbardziej niedorzecznych aktów przywłaszczenia kultury w historii muzyki. Jego temat był szczególnie bolesnym momentem w historii Ameryki, opowiedzianym z perspektywy grupy, która doświadczyła bezlitosnej przemocy ze strony rządu federalnego USA, wyrażonej w formie rock and rolla. W tamtym czasie Robertson tak mało wiedział o grupie, o której śpiewał – w końcu nie była to jego kultura – że musiałby odwiedzić lokalną bibliotekę, aby poczytać o nich, zanim zaczął pisać.

Jednak jakoś jego piosenka zadziałała. Podobnie jak wiele innych przejawów kulturowego zawłaszczenia z przeszłości, brak znajomości lub autentycznego związku z odnośnymi tradycjami nie był właściwie przeszkodą dla komercyjnego lub krytycznego sukcesu. Piosenka była ogromnym hitem, który trwa przez dziesięciolecia, a nawet jej covery trafiły na 3 miejsce na listach Billboardu. Jedyną rzeczą bardziej oszałamiającą niż jej sukces jest to, że nikt nie przejmuje się tym, że autor piosenek pisał o sprawie, która nie była jego sprawą, ani nie przejmował się tym, że dosłownie wziął czyjś sztandar.

Chociaż może się to wydawać dziwnym sposobem opisania i kontekstualizacji ogólnie ukochanej piosenki The Night They Drove Old Dixie Down zespołu The Band, wykorzystującej dzisiejsze coraz bardziej bojowe standardy kulturowego przywłaszczenia, jest to absolutna prawda. / p>

Kulturowe zawłaszczenie, właściwie zdefiniowane, to wykorzystywanie lub kooptowanie kultury, do której nie ma się należnego dziedzictwa. Jak to wygląda w praktyce? W zależności od tego, z kim rozmawiasz to Katy Perry w kimono podczas występu na American Music Awards. To Elvis popularyzuje czarną muzykę i staje się nieprzyzwoicie bogaty. Według pewnego wściekłego studenta z San Francisco, może to spowodować zapuszczenie włosów w dredy. Po prostu to roku, w świecie sztuki narosła ogromna kontrowersja wokół tego, czy biały malarz mógłby pokazać obraz o śmierci Emmetta Tilla.

Pytanie brzmi: za kogo Robbie Robertson się uważa, próbując mówić o losie biednych dzierżawców z Dixie?

Pomyśl: nie jest Amerykaninem. Nie jest z Południa. W jego piosence nie chodzi też o „zwycięzcę” historii. Podejmuje głos biednego białego Południowca, używanego jako mięso armatnie na wojnie, której większość z nich nigdy nie chciała; śpiewa o części kraju zdziesiątkowanej przez wojska Shermana świat, który Drew Gilpin Faust nazwałby „Republiką Cierpienia”. Co gorsza, według późniejszych sporów dotyczących praw autorskich, współtwórca piosenki (który był z Południa) uważa, że nie w pełni przypisano mu to, co wniósł do projektu.

Robertson też wiele z tego przyznaje. Powiedziałby nawet, że wybrał te tematy swoich piosenek właśnie dlatego, że uważał, że dobrze brzmią z głosu Levona Helma, znanego Amerykanina i Południowca z The Band. O innej swojej piosence o Południu mówił, że jako dziecko po prostu podróżował pod linią Masona-Dixona i zaczął plądrować to miejsce w poszukiwaniu tematów, osobowości i pomysłów, których mógł użyć w pogoni za gwiazdą rocka. Jak Robertson powiedział American Songwriterowi o wizycie w Tennessee,

„Kiedy tam byłem, zbierałem tylko obrazy i nazwiska, pomysły i rytmy, i przechowywałem wszystkie te rzeczy… gdzieś w mojej głowie. A kiedy nadszedł czas, by usiąść i napisać piosenki, kiedy sięgnąłem na strych, żeby zobaczyć, o czym będę pisać, to właśnie tam było. silna pasja do odkrycia wyjazdu tam, a to otworzyło mi oczy i wszystkie moje zmysły zostały przytłoczone uczuciem tego miejsca. Kiedy usiadłem do pisania piosenek, to wszystko, o czym mogłem myśleć… ”

Ponownie, aby argumentować, że powinniśmy być zdenerwowani przywłaszczeniem sobie kultury Południa – kultury posiadającej niewolników – może wydawać się absurdalne, ale już zaczęliśmy odczuwać oburzenie z powodu zawłaszczania do tej pory, że zadawanie tego pytania wydaje się teraz prawie spóźnione. Dlaczego amerykańscy południowcy nie mieliby tak samo dobrego argumentu, jak każdy inny, aby zaprotestować przeciwko „Noc, w której przejechali Old Dixie Down ? ” Studenci z Oberlin zbojkotowali kafeterię w akademiku z powodu decyzji o serwowaniu sushi (przejętego z Japonii), studenci na Uniwersytecie w Ottawie mogą odwołać zajęcia jogi (przywłaszczone z Indii), a wózek burrito w Portland został zamknięty, ponieważ otrzymali przepis pomysły i wskazówki kulinarne na wycieczkę do Meksyku. Zaledwie kilka miesięcy temu w Kanadzie, skąd pochodzi Roberston, redaktor ośmielił się zasugerować, że sztuka inspirowana kulturą inną niż własna lub przechwytująca ją zasługuje na specjalną nagrodę, a jego rówieśnicy zasadniczo próbowali wyrzucić go z zawodu.Kolega redaktor, który z aprobatą napisał na Twitterze o swoim pomyśle, tak naprawdę był!

Dlaczego więc amerykańscy południowcy nie protestują przeciwko zakazowi w radiu „The Night They Drove Old Dixie Down”? Żądać cofnięcia nagrody Grammy Nagroda za całokształt twórczości zespołu?

Ponieważ humanizujący, w pewnym sensie apolityczny portret straty, bólu i zamieszania Robertsona po upadku Konfederacji w ostatnich dniach wojny secesyjnej jest zdumiewającym artystycznym Tak samo jest z ostatnim występem na żywo, który został doskonale uchwycony i zatrzymany w czasie przez dokument Martina Scorsese The Last Waltz.

Pomyśleć, że dzisiejsze coraz bardziej surowe i agresywne standardy kulturowego przywłaszczania – gdyby były stosowane uczciwie – uniemożliwić napisanie piosenki? Że według tych zasad dziedzictwa jedyną rzeczą, o której Robertson powinien mieć prawo pisać, jest perspektywa rdzennego Kanadyjczyka? Wzdrygam się na tę myśl.

Na szczęście nic z tego nie wydarzyło się. „The Night The y Drove Old Dixie Down ”jest obecnie bezpieczny i powszechnie uważany za jeden z największych utworów w historii muzyki amerykańskiej. Tak powinno być.

Problem z poprawnością polityczną policji, takimi jak przywłaszczenie kulturowe, nie polega na tym, że chroni ludzi. Wszyscy powinniśmy dążyć do zachowania uprzejmości, szacunku i zrozumienia, szczególnie w stosunku do grup, które są inne niż my i które w przeszłości były traktowane niesprawiedliwie. Instynkt, który za tym stoi, jest dobry. Problem z poprawnością polityczną polega na tym, że nakazując tę ochronę – stosując presję społeczną, a nawet zawstydzając w celu egzekwowania kodeksów określających, co jest w porządku, a co nie – staje się ona fundamentalnie opresyjna. Że próbując zapobiec jakimś słabo przemyślanemu tematowi w teledysku Katy Perry, depczesz zalążki genialnej, ryzykownej ekspresji artystycznej kogoś innego. A ty pozbawiasz ludzi możliwości poznania nowych kultur i przyczynienia się do swobodnej wymiany między nimi.

Pomysł, że powieściopisarz napisałby książkę o historii miłosnej między niepiśmiennym strażnikiem obozu koncentracyjnego a piętnastką letni chłopiec, z którym miała romans (przepraszam, zgwałcił) jest obraźliwy poza słowami. To, że pisarz był białym Niemcem, prawdopodobnie pogarsza sprawę. Jednak jakoś Czytelnik działa. Jest genialny i poruszający i robi to, co każda wielka sztuka ma robić: sprawia, że zastanawiamy się, co to znaczy być człowiekiem. I o co chodzi: nigdy nie wiadomo, co zadziała ani kto będzie w stanie coś zrobić, dopóki to się nie stanie.

Mój redaktor powiedział mi wcześniej: „To nie jest to, czym jest książka” – kto ją stworzył, jakie są jej intencje – „tym właśnie zajmuje się książka”. A „Noc, którą przejechali Old Dixie Down” coś robi. Uchwyca coś tak kompletnie, stwarza tak wyrazistą iluzję, że wielu ludzi jest zaskoczeniem, kto to zrobił. Robi to, co Robertson chciał zrobić.

Gdyby „Noc, w której przejechali Old Dixie Down” tego nie zrobili, gdyby było to banalne lub nieczułe, nie musielibyśmy ustawiać się w kolejce, aby oskarżać ich o przywłaszczenie kulturowe, poprzez droga. Mamy już wiele języków, aby opisać sztukę złą lub mierną. Z tego powodu ciekawie jest posłuchać okładki piosenki Joan Baez na szczycie listy przebojów, która tak się składa, że całkowicie tęskni za smutkiem i bólem piosenki, śpiewając ją tak, jakby była zabawnym chórem kościelnym (dostaje też tekst źle). I w rezultacie przeważnie zniknął z pamięci, podczas gdy oryginalna piosenka pozostaje popularna.

Domyślam się, że dajemy Robertsonowi i The Band przepustkę, ponieważ w głębi duszy wiemy, że kulturowe przywłaszczenie – jeśli zrobione dobrze, jeśli zrobione dobrze – nazywa się tak naprawdę sztuką. A kiedy nie jesteśmy zbyt zajęci szukaniem w Internecie punktów oburzenia, aby spojrzeć na samą sztukę, wiemy, że jest to w rzeczywistości coś potężnego i ważnego. Jak Ralph Gleason napisał w Rolling Stone o „The Night They Drove Old Dixie Down” w 1969 roku, to prawie nierealne, jak dobra jest ta piosenka – lepiej uchwycić osobiste koszty upadku tej błędnej, zepsutej sprawy niż jakakolwiek inna historia książka lub główne źródło.

„Nic, co przeczytałem” – powiedział – „nie przywołało przytłaczającego ludzkiego poczucia historii, które robi ta piosenka… .To niezwykła piosenka, rytmiczna struktura, głos Levona i linia basu z akcentami perkusji, a następnie ciężka, bliska harmonia w temacie Levona, Richarda i Ricka, sprawiają, że wydaje się niemożliwe, że nie jest to jakiś tradycyjny materiał przekazywany z ojca na syna prosto od tamtej zimy 1865 roku do dziś . ”

Ale gdyby Robertson zrobił to dla doświadczenia niewolnika, czy jest jakaś szansa, że w każdej epoce pozwolilibyśmy mu ujść na sucho? nie oskarżenie, które powinieneś móc wybiórczo aplikować, czy to, że Robertson pisał o grupie, że tak wojownicy sprawiedliwości społecznej lub politycznie poprawna troska o to, że dostaje darmową przepustkę? Przywłaszczenie kulturowe jest albo wyzyskiem, albo złe, albo nie.

Lionel Shriver w swoim kontrowersyjnym przemówieniu na Brisbane Writers Festival w obronie kulturowego zawłaszczenia argumentowałby, że właśnie do tego jest przeznaczona sztuka, do czego powinna. Odnosząc się do sombrero jako szczególnie niesmacznego przykładu zawłaszczenia, powiedziała: „Morał skandali sombrero jest jasny: nie powinno się przymierzać czapek innych ludzi. Jednak za to nam płacą, prawda? ? Wejdź w buty innych ludzi i przymierz ich kapelusze ”.

Celowo wybiera prowokacyjny przykład, ale się nie myli. Po to jest sztuka. Aby odkrywać siebie i innych ludzi.

Pisarka Roxane Gay ostatnio narzekała na nowy serial HBO (serial, który jeszcze się nie skończył i jest już oskarżany o zawłaszczenie), który wyobraża sobie świat, w którym niewolnictwo nie zostało zniesione po Wojna secesyjna, wskazując wszystkie inne alternatywne historie, które pisarze mogli wybrać. Dlaczego nie alternatywna historia o rdzennych Amerykanach lub gdyby Meksykanie wygrali meksykańsko-amerykańską, pyta? (spytałbym, gdzie jest jej oburzenie na temat Człowieka w Wysoki Zamek, który wyobraża sobie świat, w którym Japończycy i Niemcy wygrali II wojnę światową.) Ale th w końcu – artyści wybrali ten. Powinniśmy zachęcać wszystkich innych, aby zajmowali się tym, na co mają ochotę, ani nie powinniśmy pozwalać środowiskom ograniczać tego, kto zdecyduje się spróbować.

I z tego argumentu, że przywłaszczenie kulturowe zagłusza lokalne lub bardziej zasłużone głosy: ile czy były tam lepiej wykwalifikowane zespoły, żeby pisać o upadku Południa w 1968 roku? Lynyrd Skynyrd była w pobliżu i rosła w siłę. Ilu utalentowanych historyków i mówców próbowało wyjaśnić, skąd i skąd wzięła się Przegrana Sprawa? Wszystko wyszło boleśnie krótko. To był outsider, któremu się to udało, facet, który poszedł do biblioteki na kilka godzin i włączył to do muzyki, nad którą pracował prawie rok, i stworzyła magię. Widział to prościej i bardziej humanitarnie niż ci, którzy spędzili życie w złożoności drzew i stracili las z oczu.

Nie jest kradzieżą ani grabieżą, aby wziąć rzeczy, które Cię inspirują w jednej kulturze, dostosowywać je i zmieniać w celu wzmocnienia własnej ekspresji. To jest prawo. To esencja sztuki. I jest to prawo do przedłużenia w obie strony.

Elvis powinien być w stanie zamienić czarną muzykę w rock and rolla, tak jak Rick Ross powinien być w stanie przekroczyć swoją karierę jako funkcjonariusz więzienny, aby móc robić jakikolwiek wizerunek, który mu się podoba. raperem, takim jak Idris Elba powinien być i mógłby być złym Jamesem Bondem, tak jak Lin-Manuel Miranda słusznie jest chwalony za robienie wszystkiego, co chce z Alexandrem Hamiltonem i tak jak słusznie dano powieść Stephena L. Cartera The Impeachment of Abraham Lincoln świecąca pochwała. Zespół powinien, jako Kanadyjczycy, wkopać stopy w błoto w Muscle Shoals i znaleźć tam inspirację, tak jak najwięksi twórcy beatów hip-hopu powinni swobodnie pożyczać od Steely Dan (jak zrobił to Kanye) lub The Doors (jak Jay Z zrobił) i przerobić każdą piosenkę, na której samplowanie uzyskali pozwolenie (to był jedyny błąd Puffyego w „Every Breath You Take” – nie to, że było to przywłaszczenie kulturowe).

To na podstawie tego tworzymy piękne rzeczy, że 1 + 1 = 3, i że uczymy się i jesteśmy wystawieni na nowe perspektywy. A jeśli czasami robi się to w złym guście lub nieprzyzwoicie dochodowym, cóż, po to mamy podatek dochodowy. (Elvis, po co to Worth, płacił podatki aż 94% przez większość swoich dni świetności. Można mieć nadzieję, że zyski z okropnej okładki Dixie Joan Baez trafiły prosto do Uncle Sam.)

Krytyk muzyczny powiedziałby o „Noc, w której zjechali Old Dixie w dół”,

„Trudno mi pojąć, w jaki sposób północ erner, wychowany na zupełnie innej wojnie niż Virgil Kane, mógł słuchać tej piosenki, nie czując się zmienionym. Nie możesz wydostać się spod prawdy piosenkarza – nie całej prawdy, ale jego prawdy – a mała autobiografia wypełnia lukę między nami. ”

Do tego właśnie służy przywłaszczenie kulturowe. I tego potrzebujemy znacznie więcej. Na wszystkie problemy. Każda sprawa i każda społeczność zasługuje na coś tak dobrego, jak „Noc, w której przejechali Old Dixie Down” – zasługuje na wielu z nich. Ponieważ jest to wspaniały sposób na zamknięcie luk i wzbudzenie empatii, nawet dla ludzi, których inaczej byś nie czuł ( la ludzie, którzy walczyli za Południe). W ten sposób tworzymy zrozumienie i nową, lepszą, wspólną kulturę.

Jeśli ktoś potrafi uchwycić ból centrum miasta i przekazać go światu w sposób, który zmienia ludzi, jeśli ktoś może wyartykułować subtelne ukłucia systemowego ucisku lub gwałtu, jeśli ktoś może zakomunikować beznadziejność starzejącej się Ameryki Środkowej, jeśli ktoś może nas nauczyć, jak to jest być outsiderem lub jak trauma pozostaje z osobą, która piekło obchodzi, kto to mówi?

Jeśli mogą to zrobić, jak wspomniany wcześniej kanadyjski pisarz Hal Niedzviecki wpadł w kłopoty, sugerując – jeśli uda im się wykonać to niemożliwe, ale ważne zadanie zamknięcia nawet najmniejszego luk poprzez zawłaszczenie – nie powinniśmy kwestionować ich referencji, powinniśmy dać im nagrodę.

Ryan Holiday jest najlepiej sprzedającym się autorem książki Ego is the Enemy. Ryan jest redaktorem naczelnym The Observer i mieszka w Austin w Teksasie.

Przygotował również listę 15 książek, o których prawdopodobnie nigdy nie słyszałeś z tego zmieni Twój światopogląd, pomoże Ci osiągnąć sukces w karierze i nauczy Cię, jak żyć lepiej.

Także Ryan Holiday:

  • Kiedyś stawiamy posągi, teraz je po prostu rozdzieramy
  • Pomogłem stworzyć Milo Trolling Playbook. Powinieneś przestać grać od razu.
  • Jak internetowa „policja ds. Różnorodności” pokonuje samych siebie i zostawia nas wszystkich znacznie gorzej
  • Żyjemy w świecie post-wstydowym – i To niedobrze
  • Nie mamy problemu z fałszywymi wiadomościami – mamy problem z fałszywymi wiadomościami
  • Naprawdę chcesz, aby Ameryka znów była wspaniała? Przestań czytać wiadomości.
  • Prawdziwy powód, dla którego musimy przestać próbować chronić uczucia wszystkich.
  • To jest pusty świat, który stworzyła kultura oburzenia

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *