Niemieckie sądy walczą z Flying Spaghetti Monster

02.08.2017

Czy „msza z makaronem” jest legalną formą nabożeństw? Od lat budzi to gorącą debatę w mieście Templin w północno-wschodnich Niemczech. Teraz sąd wydał orzeczenie w tej sprawie.

Kontrowersje dotyczą czterech znaków w małym niemieckim mieście Templin w północno-wschodniej Brandenburgii. Przy każdym z czterech głównych wejść do miasta, tablica wzniesiona przez Kościół Latającego Potwora Spaghetti informuje mieszkańców o dacie i godzinie ich cotygodniowej mszy z makaronem, dokładnie tak, jak wyznania katolickie, ewangelickie i protestanckie reklamują swoje religijne usług.

Zaczekaj chwilę – powiedziałeś „Flying Spaghetti Monster”?

Adam wyciąga rękę do wszechmocnego Latającego Potwora Spaghetti na fresku, który wygląda raczej znajomo

Tak, w rzeczywistości istnieje organizacja religijna zwana Kościołem Latającego Potwora Spaghetti, nazwana na cześć – naturalnie – latającej masy makaronu i klopsików. Jego początki sięgają 2005 roku, kiedy amerykański fizyk Bobby Henderson opublikował list w proteście przeciwko decyzji rady szkolnej stanu Kansas zezwalającej na nauczanie „inteligentnego projektu” i kreacjonizmu jako alternatywy dla ewolucji w szkołach publicznych. Henderson argumentował, że jeśli dopuszcza się nauczanie uczniów kreacjonizmu, to powinno się też uczyć pastafarianizmu, którego bóstwem jest Latający Potwór Spaghetti.

Cięcie do 12 lat później: W Nowej Zelandii śluby „pastafari” są stan, podczas gdy w USA żołnierze mogą mieć na swoich nieśmiertelnikach napis „Ateist / FSM” (od „Flying Spaghetti Monster”). W Brandenburgii Wyższy Sąd Okręgowy musiał zdecydować, czy Kościół Latającego Potwora Spaghetti (działający w Niemczech jako tak zwane stowarzyszenie zarejestrowane) miał prawo do umieszczania znaków w Templinie.

Organizacja przynosząca korzyści publiczne?

Osoby zaznajomione z niemieckim prawem wiedzą, że aby zostać prawnie uznanym za zarejestrowane stowarzyszenie, organizacja musi wykazać swoje korzyści opinii publicznej – coś, co łatwiej powiedzieć niż zrobić. religijna parodia oparta na węglowodanach. „Naszą troską – również zgodnie ze statutem organizacji – jest promowanie naukowego światopoglądu” – powiedział przewodniczący Rüdiger Weida, który występuje pod pseudonimem pastafari „Brother Spaghettus”.

p> „Wcześniej dodano„ środki faktyczne i satyryczne ”, ale musieliśmy to nieco zmienić pod wpływem presji ze strony urzędu skarbowego, ponieważ„ za mało było wyraźnych korzyści publicznych ”, powiedział.

Na stronie internetowej organizacji, oświadczenie kościoła brzmi: „Reprezentujemy i promujemy konsekwentny naturalizm. Oznacza to, że wszystko na świecie pochodzi z natury – nie ma wróżek, elfów, bogów, trolli ani innych udawanych stworzeń. ”Jednak poprzedni akapit poddaje w wątpliwość nieistnienie potwora spaghetti, opisując go jako„ niezwykle mało prawdopodobne, ale nie całkowicie niemożliwe. ”Jednocześnie, komplikując sprawę, Weida krytykuje założycielski Kościół Spaghetti Monster w Stanach Zjednoczonych jako„ głupiutki, istniejący głównie z myślą o imprezowaniu i przepisach na makaron; wszelkie poważne problemy społeczne są minimalne. ”

Weida (na czerwono) lub brat Spaghettus przewodzi Pastafarisowi w ich dążeniu do propagowania naukowego światopoglądu

Religia alternatywna czy satyryczna?

Jak wyjaśnia dziennikarka Daniela Wakonigg, teolog i autorka książki o Latającym Potworze Spaghetti, wyjaśnia: „Religie alternatywne to skojarzenia, których celem jest prowadzenie własnego stylu życia lub budowanie własnego fandomu, ale religie satyryczne mają poważny niepokój – mianowicie krytykują szczególne stanowisko przyznane religiom w społeczeństwie. „Społeczność taka jak pastafarianie chce” trzymać lustro dla ustalonych religii – zwłaszcza w odniesieniu do niemożliwości udowodnienia ich bogów, niespójności argumentacji religijnej i szczególnej pozycji, jakiej domagają się w społeczeństwie z powodu niekwestionowanych przekonań ”, powiedział Wakonigg DW. Jedną z metod jest wyprostowanie znaki na poboczu drogi.

Jednak znaki widoczne na zdjęciach zawartych w tym artykule już dawno zostały usunięte. W toku sporów z władzami organizacja dowiedziała się, że tabliczki z informacją o nabożeństwach nie są własnością publiczną, lecz opłacane przez kościoły, które „bardzo wyraźnie” mają prawo decydować, jakie znaki są wywieszane – i które nie są.„Chcemy naszych własnych znaków, tak jak inne kościoły mają swoje własne znaki” – powiedział Weida.

Spaghetti trafia do sądu

Sąd regionalny we wschodnim Frankfurcie nad Odrą ) odmówił stowarzyszeniu w Templin tego prawa. Czyniąc to, sędzia odmówił ustalenia, czy pastafaris rzeczywiście reprezentowali wspólnotę ideologiczną, odnosząc się jedynie do treści prawnej porozumienia między stowarzyszeniem a władzami odpowiedzialnymi za drogi.

Weida jest gotów walczyć na szczyt Europy sąd

Pastafaris nie byli zadowoleni z wyniku. Następnie Weida stanął przed Wyższym Sądem Okręgowym. Podczas rozprawy 7 lipca napisał na swoim blogu, że „izba w Brandenburgii doszła do wniosku, że ostatecznie wszystko sprowadza się do tego, czy„ jesteśmy wspólnotą ideologiczną, czy nie ”.

„ Jeśli okaże się, że jesteśmy ideologią społeczności, to na pewno będzie dowód, że umowa z zarządem drogowym jest prawnie wiążąca ”- napisał.

Nadzieja, niestety, była daremna: sąd orzekł, że kościół Flyi ng Spaghetti Monster nie był wspólnotą ideologiczną i dlatego nie miał prawa do własnych znaków. Ale brat Spaghettus nie poddaje się: w razie potrzeby poprowadzi walkę aż do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, powiedział po werdykcie.

Konstantin Klein

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *