Prezydent Obama miał wiele okazji do wypowiedzenia się na temat swojego nazwiska. Śmiałem się, kiedy żartował, że „Barack” oznacza „ten” i kiedy żartował sobie, że otrzymał imię „Obama” od swojego taty, ale ten „Hussein” pochodzi od kogoś, kto najwyraźniej myślał, że nigdy nie będzie kandydował na prezydenta. Najwyraźniej wie, że imię jest ważne.
Przynajmniej wie to dla ludzi. Do tej pory wszyscy czytaliśmy o jego nowym portugalskim psie wodnym, Bo, który najwyraźniej został nazwany częściowo w związku z faktem, że jego teść nosił przydomek „Diddley”. Nazywanie nowych członków rodziny w odniesieniu do innych krewnych jest urocze i generalnie do tego zachęcam. Jednak efektem ubocznym tego konkretnego imienia jest to, że imię biednego psa rymuje się z „Nie”.
Psy są często przestraszone do zatrzymania lub przynajmniej wstrzymania się w niepożądanym zachowaniu przez nagłe okrzyki „Nie!” lub „Hej!” dlatego zawsze zachęcam klientów do unikania nazw, które za bardzo przypominają którekolwiek z nich. Dla psa może być dość zdezorientowane myślenie, że słyszy swoje imię wypowiadane w nagły sposób, czyli w ten sposób, że „Nie!” najczęściej mówi się szczeniętom. Idealnie, szczenięta powinny kojarzyć swoje imię z dobrym samopoczuciem, a nie zaskoczeniem.
Barack Obama rozwija się pomimo różnych wyzwań nazewnictwa. Miejmy nadzieję, że to samo szczęście podąża za uroczym Bo. Oto kilka wskazówek dotyczących nazywania psa.