To był pomysł mojej żony. W przeszłości zimy widzieliśmy, jak nasz przyjaciel Craig, ojciec trójki dzieci po pięćdziesiątce, zamieniał swoje małe podwórko w magiczne lodowisko, wraz ze sznurami świateł i domowej roboty latarniami lodowymi. Robił to od lat.
„Powinniśmy to zrobić” – oznajmił Hilly pewnego dnia w styczniu. „Zapytajmy Craiga, jak”.
Każdy związek ma marzyciela i księgowy. W tej sprawie byłem księgowym. Nie chciałem być, po prostu byłem. Z natury jestem ostrożny, aby się zaangażować. Boję się porażki, więc nauczyłem się ją wyprzedzać. „Czy to zniszczy trawę?” Martwiłem się głośno. „Czy zaleją piwnicę? Myślę, że nie jest wystarczająco zimno ”. Ciągnięcie pięty na lodowisku stało się symbolem mojej bezwładności i przerodziło się w konflikt małżeński. Hilly pracuje w pełnym wymiarze godzin, ale oboje wiedzieliśmy, że mój harmonogram może pomieścić taki projekt. Mimo to zastanawiałem się.
Wszechświat interweniował, kiedy spotkałem Craiga i jego żonę Shelly. Wybrali się na wycieczkę na górę. Zapytałem Craiga, czy jest wystarczająco zimno, aby zrobić lodowisko.
„Jasne, że tak” – powiedział i postukał kijem o mały kawałek lodu na drodze. „Widzisz to? To jest małe lodowisko. ”
Zadawałem więcej pytań, szukając pesymizmu, poczucia, że czas jest zły, że to nie zadziała, że powinienem poczekać do przyszłego roku. Ale Craig jest optymistą. Nie ma niczego, czego nie mógłby się nauczyć i niczego, czego by nie próbował. Jest bardzo podobny do Hillyego.
„To świetny pomysł” – powiedział mi. „Wrócę do dzisiejszego wieczoru”.
Byliśmy w połowie kolacji, kiedy przybył Craig . Wyszedł z domu oddalonego o około półtora kilometra i był gotowy do pracy. Odłożyłem widelec i poszedłem za nim na podwórko.
Był ciemny wieczór, około 25 stopni, a Craig miał na sobie kurtkę z owczej skóry i kapelusz z nausznikami. Wyglądał jak Ernest Shackleton. „Będziesz potrzebował węża”, powiedział mi, chodząc po śniegu i patrząc w dół, jakby coś zgubił. „I opryskiwacz. Masz spryskiwacz? ”
Przeszukałem garaż i wyszedłem z wężem i spryskiwaczem.
„ To powinno działać ”- powiedział Craig. Podłączył wąż do kranu i spryskiwacz do węża, a potem chodził jak pozorny szaleniec, podlewając śnieg.
„Teraz spakowujemy” – powiedział.
Zaczęliśmy tupać stopami w śniegu. Hilly wyszedł na zewnątrz z naszymi dwoma chłopcami, czteroletnim Theo i 1. Julianem. Craig i ja ciągnęliśmy dzieci na saniach. Kiedy Craig powiedział, że potrzebujemy większej wagi, wsiadłem na sanki z obojgiem dzieci, a Craig holował nas troje w kółko. W końcu wszyscy połączyliśmy ręce i szuraliśmy w kolejce jak tantryczni tancerze.
„O tak”, mówił Craig. „O tak. To jest miłe. Zapowiada się fajnie. To naprawdę jak dzieło sztuki. Zobaczysz ”.
Trzy godziny później upakowaliśmy duży owal o wymiarach 30″ x 20 „w pofałdowane białe pole. Craig ponownie lekko go spryskał i pokazał mi, jak wydmuchać wodę z węża i całkowicie go spuścić, aby nie zamarzła i nie pękła. Życzył nam szczęścia i wyszedł.
Spojrzałem na podwórko. Nie wyglądało to na dużo. Ale z czasem mogłem sobie wyobrazić, że stanie się to czymś wyjątkowym.
Craig jest odzianym we flanelę rzemieślnikiem życia. Poznałem go i jego rodzinę prawie 15 lat temu, kiedy byłem na studiach. Wszyscy wyglądali jak wycięci z książki Jana Bretta – bystrzy, samodziałowi i zwierzynie. Craig zawsze miał nowe hobby – robienie na drutach, wspinaczka skałkowa, jazda na monocyklu. Rozwija własny film. Jesienią zbiera jabłka z okolicznych drzew, przepuszcza je przez zbudowaną przez siebie prasę i warzy twardy cydr. W pozostałych godzinach jest obrońcą w sprawach karnych. Dorastał grając w hokeja na stawie w Michigan iz reguły wstaje wcześnie.
Następnego ranka też wstałem wcześnie. Było 19 stopni. Spryskałem śnieg cienką warstwą wody i właśnie spuszczałem wodę z węża, kiedy Volvo Craiga wjechało na nasz podjazd i zatrąbiło. Była 5:30.
„Jacob!” – zawołał, nie ściszając głośności swojego głosu. Podszedł i przyjrzał się cienkiemu lodowi. „Och, możemy polać to więcej wodą,” powiedział. Odstawił kawę i jeszcze ją spryskał. Zaczął odgarniać śnieg w niskie punkty. Był wir aktywności.
W tej temperaturze Craig powiedział, że mogę spryskać warstwę co godzinę. Już łapałem rutynę, ale byłem ciekawy, co mnie czeka.
„Ile warstw kładziesz w końcu, zanim stanie się lodowiskiem?” Zaryzykowałem.
„Och, około 100” – powiedział.
Przez większość mojego życia zniosłem zimę. Teraz byłem tego zdesperowany.
Tak więc przez następne półtora tygodnia to właśnie robiłem.Gdy dni były zbyt ciepłe, wychodziłam o drugiej w nocy, żeby położyć kolejną warstwę. Zacząłem budzić się o 4:30 rano.Byłem chory na infekcję zatok i nie stawałem się zdrowszy, ale teraz byłem zdeterminowany, zajmując się naszym lodem jak noworodkiem. Noce były bezsenne. Kiedy spałem, miałem koszmary o tym, że wszystko się rozpływa. Poznałam jego mocne i słabe strony. Martwiłem się tym. Zainwestowałem teraz, bo miałem coś do stracenia.
Rano wychodziłem, klęczałem i głaskałem go dłonią. Może być szorstki, delikatny, ziarnisty lub śliski. Miał nastroje. Przycisnąłem kciuk do końca węża i wylałem wodę na lód. Miejscami lód był cienki i kruchy jak szkło, a woda uderzała w te plamy jak werbel. W innych miejscach lód pękał, prychał i syczał. Stałem tam, trzymając wąż w ciemności, cały świat śpi, i patrzyłem, jak Orion kroczy po niebie. Kiedy wchodziłem do domu, moja zmarznięta dłoń przylepiała się do klamki.
Przez większość mojego życia znosiłam zimę. Teraz desperacko tego pragnąłem. Zacząłem mieć obsesję na punkcie prognozy i bałem się każdego dnia powyżej 35 stopni. Skrzywiłem się, gdy niskie słońce skradało się nad dach naszego sąsiada i uderzało w lodowisko. Czujnie usunąłem ciemne nasiona klonu, które pochłaniają ciepło i wypalają dziury w lodzie. Połatałem cienkie części i nakładałem warstwę po warstwie lodu, tak często, jak pozwalała na to pogoda. W ciągu tygodnia była nierówna i pokryta kratami. Ale kiedy chłopcy po nim szli, upadali na twarze. Wydaje mi się to obiecujące.
Wreszcie, w dziesiątym dniu, cudem fizyki, lód znalazł swój poziom. Miał trzy cale grubości, a na krawędzi był schludnie usypany śnieg. Zawiesiliśmy nad nim kule świetlne. Zrobiliśmy latarnie lodowe, zamrażając wodę przez noc w wiadrze o pojemności pięciu galonów, a następnie przewracając ją rano, wylewając wodę w środku, która nie zamarza i wkładając świecę do środka – kolejna sztuczka, której nauczyliśmy się od Craiga. używał sprzętu do hokeja w Internecie i zaczęliśmy jeździć na łyżwach po naszym podwórku, równie nieubłaganie i bezinteresownie jak dzieci. Julian chodził jak pingwin w swoim kombinezonie, łapiąc płatki śniegu na języku. Theo chybotał się na swoich łyżwach, trzymając plastikową łopatę i opóźniając grę zakopując krążek w śniegu.
Hilly zaczęła mówić znajomym, że lodowisko zmieniło jej życie. To nie była hiperbola. W każdy inny zimowy wieczór w dni powszednie byliśmy zamknięci do środka, niecierpliwie czekając na wiosnę. Ale teraz, w najciemniejsze dni w roku, jesteśmy na zewnątrz, oddychamy ciężko, poruszamy się. Nie musimy nawet nigdzie jechać.
Mam szczęście, że jestem żoną Hilly, bo szczerze mówiąc, jest bardziej zabawna niż ja. Nie było łatwo się z tym pogodzić, ale przykładów jest mnóstwo. Zaledwie na drugi dzień przed śniadaniem zawiązała łyżwy i wyszła na lodowisko z filiżanką kawy.
Był mroźny poranek, a ja zostałam w domu z dziećmi. Obserwowaliśmy ją przez okno sypialni Theo, nasze twarze przyciśnięte do szyby na trzech różnych wysokościach, nasze piersi wypełnione trzema różnymi miarami dumy. Przejeżdżała okrążenie po okrążeniu, obracając ciasne ósemki, wyginając się, skręcając i ślizgając po lodzie, całkowicie pochłonięta. Potem weszła w policzki czerwone, a oczy błyszczały, jak wiersz Mary Oliver.
„Łoś jest na górze” – powiedziała. „Widziałeś je? I orły! Nade mną krążyło pięć bielików! ”
Wiedziałem wtedy, co powinienem był wiedzieć przez cały czas: w życiu i małżeństwie czasami jesteś marzycielem, a czasami księgowym. W obu jest honor. Ale niezależnie od twojej roli, z dobrym partnerem każdy projekt jest tego wart. To zawsze będzie tego warte.
Zdjęcie główne: Jacob Baynham